poniedziałek, 27 lipca 2009

Dupowatość i nijakość.
Taki nastrój ustanawiam na ten po niedzielny dzień. I to tyle - więcej grzechów nie pamietam. Koniec kropka.

piątek, 24 lipca 2009

Czasem spotyka się w życiu ludzi bardzo podobnych do nas. Podobna wrażliwość, podobne obawy i ta sama nieumiejętność radzenia sobie z nimi. Co się jednak dzieje, kiedy ta osoba reprezentuje zupełnie inną formę walki z codziennością? Wtedy uświadamiamy sobie co chcielibyśmy zrobić a czego nie potrafimy i prawdopodobnie nigdy nie będziemy umieć... Ja uświadomiłam sobie po raz kolejny nieumiejętność ruszenia do przodu, fakt, że wrosłam korzeniami w ziemię tak głęboko, że chyba nic nie jest w stanie sprowokować mnie do ruchu... Mam tę zasraną stabilizację ale tak naprawdę nic z niej nie wynika. Coraz bardziej tęsknię za pędem, za biegiem, za ucieczką...ale nie potrafię, za bardzo się boję. I w całej tej sytuacji marze o kimś kto weźmie mnie za rękę i pociągnie za sobą, nie ważne gdzie, byle ruszyć. A ja w zamian co? No cóż ja mam tylko siebie i swój własny strach. Nie spodziewam się więc zainteresowania tą zupełnie niematrymonialną ofertą.

P.S. Chyba jestem zboczona ale realnie kocham moją pracę:)

poniedziałek, 20 lipca 2009

Nie jestem już agnostyczką.
Po wczoraj stwierdzam bez wahania: John Christopher Depp II jest moim bogiem:))

piątek, 17 lipca 2009

No i nie było wczoraj kawy, bo nie było czasu:)
A obecnie zamiast pracować w pocie czoła, zachwycam się małym żółtkiem, który niesamowicie wymiata na gitarze i stwierdzam rzecz powszechnie znaną, że jestem beztalenciem paskudnym:/
Weekendowy nastrój już mi się udziela, więc uśmiecham się od ucha do ucha i tak sobie przepowiadam po cichu, że stan ten się nie zmieni. A optymizm ten jest w pełni uzasadniony, choćby tym, że życie jest piękne.
Mimo tego, że cholernie ciężko się posklejać kiedy kleju brak.

czwartek, 16 lipca 2009

Brak systematyczności przejawia się nawet tutaj. Co zrobić - taki już mam charakter. Czasem nie mam sił i chęci na to, by sklecić sensownego posta. Może dlatego, że wokoło tyle absurdalnych rzeczy mieszających w myślach. Tak czy owak, postanawiam od dziś pisać bezsensu nawet. I po kawałku czasem. Byle pisać.

A tak z innej beczki to marzy mi się kawa z cynamonem. Nie piłam jej już od...no tak, od czasu, którego staram się nie wspominać. Dziś się jednak przełamię i zrobię sobie ogromny kubek tej mojej private ambrozji:)