poniedziałek, 2 listopada 2009

Jak zwykle mega przestój.
Zero wytłumaczenia.
Stało się tak just like that.
Dziś kolejny mroźny dzień pięknej niewątpliwie jesieni.
W życiu dzieje się sporo i niewiele zarazem. Bliżej nieokreślone uczucia każą mi popadać często w zamyślenie a ja zupełnie sobie tego nie życzę. Bo ze zbyt dużej ilości przemyśleń nic dobrego nigdy nie wynikło. Zawsze dochodzę do wniosku, że jest źle - a takiego podejścia ani ja ani moje odżywające serducho nie chcemy! Walczę więc z tymi uczuciami i stronie od zamyśleń. Póki co idzie mi całkiem nieźle, więc nie ma co narzekać. Co poza tym?
Sezon koncertowy się rozpoczął i z dnia na dzień dodaję nowe pozycje do swojego kalendarza Brakowało mi bardzo tego typu rozrywki. Mam nadzieje mieć jej w nadmiarze aż do znudzenia (o ile to możliwe).
Brat duchowy od dziś w szpitalu – stresuje mnie to niezmiernie i jest mi głupio, bo nazwalam go przecież hipochondrykiem na potęgę.
Kasa dziś wpływa na konto, więc czas najwyższy uregulować płatności i uronić łzę nad tą resztką, która pozostanie:/
Madame R. wraca do pracy, jeździ na szkolenia i niebawem rozpoczyna na stanowisku zastępcy kierownika. Brawa dla niej i radość wielka.
A ja wracam do łykania tranu, bo jesień, co rusz kładzie mnie do lóżka.

Brak komentarzy: