czwartek, 18 czerwca 2009

półrocze almost done:)

Jeszcze niecałe dwa tygodnie i skończy się pierwsze półrocze tego roku. Obfitowało w wiele dziwnych zdarzeń i w rozpady wielu związków wydających się "forever". Mimo natężenia przykrości, z nadzieją patrzę w przyszłość i czuję, że ta druga połowa może przynieść dużo dobrego. Tak by wypadało chociażby dla utrzymania równowagi we wszechświecie:) Ale nie tylko półrocze mija. Za dwa tygodnie stuknie mi ćwiartka i przeraża mnie to niezmiernie. Gdzieś w umyśle roi mi się, że to moment przełomowy a ja tak niewiele osiągnęłam. Wręcz przeciwnie - mam mniej niż kiedyś. Ale może to i dobrze - zaczynam od nowa - tabula rasa - zbuduje sobie teraz stabilniejszy świat:) a potem, kto wie, może będę żyć happily ever after, hehe.

2 komentarze:

Blazej Zajac pisze...

nie ma stabilnego świata, a na pewno nie ,ma happily forever. Trza się z tym pogodzić i ciągle poszukiwać bo w tym największa zabawa:)
Zmiany, zmiany, zmiany Panno Muchacka:)

Móha pisze...

To stabilny wewnętrzny świat spróbuję sobie zbudować:) Co do happily ever after to możesz uznać mnie za niepoprawną optymistkę ale ciągle wierze, że istnieje:) A co się tyczy poszukiwania, to zgadzam się całkowicie Panie Zając:)